Nocleg: Camping Fusina
Wstajemy przed 9.00, bo dziś jest dzień wenecki. Niestety tata bardzo powoli dochodzi do siebie, więc dopiero po 11.00 wybieramy się kupić bilety na wodny tramwaj (13EU bilet w dwie strony dla dorosłego, dziecko do 6 lat free).
O 12.00 wypływamy, po 20 minutach jesteśmy w Wenecji i zaczynamy zwiedzanie. Najpierw oglądamy Most Academico, po czym idziemy gdzieś przed siebie, by znaleźć teatr operowy Feniks (nazwa wzięła się od licznych pożarów budynku, po których teatr był zawsze sprawnie odbudowywany).
Po drodze mimo duchoty Szymon oblatuje wszystkie kramy, żeby wybrać najodpowiedniejszą dla Pipuńci maskę wenecką i pamiątkowy magnes na lodówkę.
Potem trafiamy na Plac św. Marka i Pałac Dożów. W końcu nie decydujemy się wejść na wieżę widokowa mimo bajecznej panoramy, bo kolejka do wejścia jest nieprzeciętnie długa (wejście to 12 EU). W międzyczasie kupujemy picie (puszka 1EU), jemy lody (1,5EU kulka), kupujemy maskę (3EU), docieramy do arsenału, w którym mają być zgromadzone statki. Ale muzeum jest czynne tylko do 13.00, a my jesteśmy tam trochę za późno :/ .
Dalej za 7EU od osoby kupujemy 60-minutowy bilet na tramwaj i przepływamy cały Grand Canal linią nr 1. Od Riva Di Biaso rozpoczynamy marsz powrotny na naszą przystań ze statkiem do kempingu. Łatwo nie jest, ciągle ślepe uliczki, kanały bez mostów. Długo trwa, zanim udaje nam się odnaleźć, a gubimy się kilka razy. Na szczęście trafiamy na pizzę po 2EU za kawałek. Widzimy też po drodze statki ? karetkę, straż, policję, śmieciarkę, kuriera DHL, taxi, budowlańców. Napotykamy również remizę strażacką, oczywiście wodną.
Po wielu kilometrach w nogach, nagle trafiamy na muzeum Leonarda da Vinci w starym kościele (8eu), gdzie wszystko jest interaktywne i namacalne :D.
Dalej nie wiadomo jak dochodzimy do mostu, od którego zaczynaliśmy zwiedzanie. Jeszcze tylko naklejka na przyczepę i ananasy w kubku i o 17.30 ładujemy się na statek powrotny. Po drodze mijamy pasażerski ?Costa Fascinosa? – bliźniak Costa Concordi? Niezły olbrzym.
Na kempingu wszyscy mamy lekkie zejście po dniu pełnym wrażeń.
Pod wieczór przychodzi burza, więc mamy niezłe widowisko. Poza tym obserwujemy też wpływające do portu statki, co jest wielką atrakcją dla syna.