Nocleg: SRA Hlucin
Dziś z rana podejmujemy decyzję, że dzień będzie lajtowy. Jest gorąco, więc z Szymonem zabieramy statki Playmobil i idziemy nad jezioro. Wybieramy okrągły zbiornik obok pryszniców. Zabawa ze statkami przednia, syn pływa jak żaba, te też tu znajdujemy :P.
Wybawieni ok. 13.00 wyruszamy do sklepów. Najpierw Ikea w Avinion i zakup jedzenia dla pip + ośmiornic dla nas do wieszania prania. Potem CH i oglądanie zabawek, zabawy na placu zabaw, jedzenie sałatki i sklep. Zakupy skromne jak na nas. Ale mamy, co chcemy ? poza zabawkami, więc syn zły :P. Jedziemy do Karoliny (kolejne CH), ale łatwo nie jest, bo GPS chce mnie wywieźć na manowce. W końcu dojeżdżamy po reklamach. Tu jemy coś włoskiego. Mogłoby być lepsze to jedzenie, ale za to kelner żonie wpadł w oko. Syn kupuje sobie gaśnicę, a my robimy jakieś zakupy w albercie. Spodni brak, więc będziemy tu ponownie pewnie we wrześniu. W aucie odkrywamy przepaloną żarówkę. Syn z mamą jęczą, że w pierwszym sklepie były lepsze zabawki. Jadę więc tam, nic im nie mówiąc. Po drodze tankujemy paliwo. Pod sklepem ja wymieniam żarówkę, a oni lecą po zestaw policjanta. Na kempingu powoli się pakujemy. Syn się bawi, w końcu gubi kluczyki od kajdanek. Mam jest zła, bo szukanie nie przynosi rezultatów. Potem gramy w piłkę, rowerujemy, a nocą idziemy na żaby.
Jutro powrót do domu.