Nocleg: Hotel Ibis Alexanderplatz
Kolejny dzień z pobudką o 8.30, śniadaniem po 9.00 i wymarszem po 10.00. Spacer na Alexanderplatz, potem zejście do metra U2, niepotrzebna przesiadka i kombinacje, jak dotrzeć tam gdzie chcemy. Ale udaje się i już od 11.00 zwiedzamy Muzeum Techniki (wchodzimy tylko za 6EU, bo dostajemy jeden bilet od napotkanego Niemca). Zaczynamy od oglądania pociągów, potem są statki, samoloty, rakiety itp. Wychodzimy z muzeum przed 15.00. I gnamy w kierunku metra, by dotrzeć do Muzeum Ewolucji. Bo pipa (szczur) chce dinozaury oglądać. Muzeum nawet fajne, ale niestety do 2016 r. częściowo w remoncie, a więc nie wszystkie ekspozycje są czynne. Niestety dla nas dzieje prehistoryczne i starzy ludzie są w przebudowie :/.
Po emocjach w muzeach Szymon głodnieje, więc na gwałt szukamy pizzy. Ale by ją kupić, wracamy aż na Alexanderplatz, gdzie się posilamy za całe 11EU (pizza + 2x chińszczyzna).
Następnie wpadamy do hotelu zostawić rower i dać synowi trochę czasu na odkopanie zakupionego dinozaura. Przed 19.00 znowu wychodzimy na miasto. Jedziemy 200 (autobus), potem 100 (autobus), robimy wymuszony spacer (za szybko dojeżdżamy) i już wchodzimy do Bundestagu. Najpierw kontrola paszportowa, potem metalowa i już jesteśmy w środku. Jeszcze tylko wjechać windą na dach i można zwiedzać. Pomysł na taras widokowy w takim miejscu – SUPER. Wykonanie super. Tylko podziwiać widoki i konstrukcje.
Później Szymon ciągnie nas jeszcze do labiryntu (muzeum pomordowanych Żydów), w którym spędzamy trochę czasu. Na koniec zostaje nam dotarcie na kolejny posiłek ? pizzę do znajomych Turków. Najedzeni chcemy podjechać tramwajem do hotelu, ale wizja prawie 20 minut czekania skutecznie nas zniechęca. Odbywamy kolejny spacer. Tym razem synek naciąga mamcię na noszenie go na barana.
W hotelu jesteśmy przed 22.00 i prawie wszyscy padamy o północy.