Dzień trzynasty – wycieczka rowerowa Millstatter See i zaćmienie księżyca

Tym razem rowery zapakowane na auto i pojechaliśmy nad jezioro Millstaller see. Autostradą 30min… czytania Zwiadowców. Auto zostawiliśmy na parkingu w Seeboden a sami po odwiedzeniu informacji turystycznej i pobraniu darmowej mapy wybraliśmy się na objazd jeziora. Zaczęliśmy od południowej zalesionej strony. Trasa super, szutry, las ciągłe podjazdy i zjazdy, fajne widoki. Spotkaliśmy sporego węża. Synowi tylko szuter nie podpasował (ale jechał po czymś takim w górach pierwszy raz). Po 15km zmieniliśmy stronę jeziora i tam z leśnej ścieżki wjechaliśmy na asfaltową DDRkę. Tu syn odżył a my sprawdzaliśmy okoliczne kempingi i plaże w razie ewentualnych przyszłych wakacji. W Millstaller zrobiliśmy dłuższą przerwę na promenadzie, gdzie podziwialiśmy śródziemnomorski klimat i roślinność.  Dalej spotkaliśmy coroczny zlot łabędzie (około 100 osobników) i udaliśmy się do auta, gdzie się poczuliśmy straszny głód i czym prędzej pojechaliśmy do Mc Donalda na włoskie jadło (tak to dziwnie brzmi, ale tak tu jest obecnie). Najedzeni podziwialiśmy burze w oddali. Sam Mc Donald też ciekawy, piętrowy , sale zabaw, elektroniczne łazienki. Wracając zrobiliśmy jeszcze małe zakupy na grilla. Na kempingu udaliśmy się na moczenie w jeziorze, wiał wiatr co powodowało fale. Jeden  takich podmuchów zdmuchną piłkę z pomostu do wody (nie naszą). Myślałem że dam radę do niej dopłynąć. Niestety po chwili walki okazało się że piłka jest nie do dogonienia (mimo że brakowało mi mniej niż metr) a ja wypłynąłem sporo od brzegu. Trochę strachu się najadłem. Na szczęście wróciłem szczęśliwie na płytka wodę. Za piłką popłynęli pontonem. Po obiadokolacji zrobiliśmy sobie wycieczkę autem na z góry upatrzoną pozycję by podziwiać zaćmienie księżyca. Udało się super. Od 22 zrobiło się bezchmurne niebo i prawie do północy podziwialiśmy zaćmienie.  Przez weekend odpoczywamy.

Loading