Nocleg: Camping Ramazzotti
Dziś nie wstaliśmy rano, dziś obudzili nas kempingowym radiem. Upał? miał być, miał… Ale chyba nie za bardzo sobie to wziął do siebie. 20C i basta. Znowu nikt nie chciał ze mną do sklepu jechać. Cóż ich pech, pojechałem do miasta obok. Lidl, warzywniak itp. Obkupiony wróciłem, (wreszcie z dobrym pieczywem). Po śniadaniu synek wyciągnął nas na plażę. Najpierw nieśmiało budował port, potem pływał z tata na ?pontoniku?, tata kręcił też filmy , syn szpanował playmobilkami. Pokazał pipie morze. I jakoś tak się chyba do 15 zeszło. Teraz jajeczniczka z makaronem, pranko, zmywanko, kąpanko, w piłkę granko itp. I dopiero ok. 19 udało nam się wybrać na miasto znowu ? jedzonko, w piłkę granko, rowerowanko itp. Potem trafiliśmy na dmuchany zamek (15 zjazdów 5EU), wata cukrowa 2EU i kolejna godzina na kempingowym placu zabaw połączonym z disco baby 🙂
Synek do przyczepy dociągnięty po 22. Jeszcze pakowanie (bo jutro jedziemy), oni jeszcze film lookają (herkulesa) i pora spać. Rano jedziemy na Rzym.
Pobyt na kempingu oceniamy na + : fajny pl zabaw, disco z muzyką, kąpanie z muzyką na plaży to coś co syn lubi. Bliskość plaży i morza, bezpłatne prysznice z gorącą wodą to kolejne plusy. Płytkie i ciepłe morze, plaża ze średnim piaskiem piaskiem i dużą ilością muszelek, ale w wodzie wodorosty.