Dziś nocą o dziwo nie było burzy, nawet się dzięki temu wyspaliśmy. Po śniadaniu podzieliliśmy się na grupy – ferratowa i plażowa.
Via ferratowcy odwiedzili ponownie skały Peterlewand, tym razem przeszliśmy trasy B,B/C,C,C/D. Szczególnie na tych ostatnich łatwo nie było. Niby tylko 28m w dół, ale gdy na takiej wysokości trzeba się trzymać i przepiąć a nie ma gdzie się oprzeć nogami to robi się gorąco, bardzo gorąco. Wtedy każdy kilogram własnej wagi robi różnicę. Po ferratach Szymona pokazał mi na skałach elementy wspinaczki i nie powiem by to był prosty sport. Ferraty to przy tym pikuś 😉
Po powrocie na kemping nasza syrena pływała na swoim nowym materacyku, dołączyliśmy do niej. Niestety burza też zachciała się dołączyć – finalnie poszła bokiem.
Po południu poszliśmy jeść do restauracji bo już na nic innego nie mieliśmy siły. Jutro ma być tu gorsza pogoda więc pewnie koło południa zaczniemy wracać.
Comments are closed.