Już wczoraj wynieśliśmy część rzeczy do auta by dziś zabrać się w jednym kursie. Oczywiście od rana padał śnieg. Zjedliśmy ostatnie śniadanie w naszym hotelu, dopakowaliśmy torby i udaliśmy się w stronę auta. Łatwo nie było, dodatkowo auto jak zwykle było zasypane, zatem przed jazdą mieliśmy solidną rozgrzewkę. Udało nam się wyjechać o dziesiątej, 17km dalej zdjąłem ostatni raz łańcuchy. O 11 zrobiliśmy zakupy w Trutnowie, przed 15 jemy coś w MC przed Łodzią, a do domu docieramy na 17.
PS śnieg zniknął kilka kilometrów po przekroczeniu Polskiej granicy.