Pożegnalna wycieczka z „widokami”

Znów dotarliśmy do Hornych Miseczek, tylko tym razem poszłam zdobywać inną część tras biegowych. Karkonoska magistrala nie była może tak dobrze przygotowana jak trasy typowo sportowe, ale z rana została świeżo wyratrakowana. Była to wycieczka inna niż wszystkie również z innego powodu. Za namową George`a poszłam w górę po piękne widoki. Mimo że długo się podchodziło, nie poddawałam się. Na ostatnich 2 km warunki uległy znacznemu pogorszeniu – w pewnym momencie nie było nawet dokładnie widać granicy drogi. Wiatr mocno wiał, zacinał śnieg z lodem. Otuchy dodawali mi wchodzący i schodzący biegacze / chodziarze, dzięki nim wiedziałam, że gdzieś tam musi być schronisko z gorącą czekoladą. Do Vrbatovej Boudy dotarłam trochę po omacku. Dopiero w ciepłym domku sprawdziliśmy, że wznosi się ona na wysokości 1400 m. Przyjemność zjazdu wynagrodziła wcześniejsze trudności. Potem podeszłam jeszcze do chłopaków na Medievin, a następnie czekało mnie jeszcze zejście zjazdowe na parking i podróż do naszego pensjonatu. Lepsza pogoda pojawiła się tylko przejściowo, gdy byłam u chłopaków na Medievinie. Tym razem nie udało się ustrzelić za wielu niezapomnianych fotek.