Dziś wyjechaliśmy z hotelu o 7:30, niestety nie pomogło to w ominięciu korków na obwodnicach – swoje odstaliśmy :/
Chateau de Chambord to właściwie nie zamek, a olbrzymi domek myśliwski. Mimo wszystko jest to największy zamek nad Loarą. Zwiedzanie ułatwiają ciekawe schody zaprojektowane przez Leonarda da Vinci. Tu też udaje nam się zjeść francuskie naleśniki i tosty.
Château de Cheverny to kolejny zamek na naszej liście, ten jest najmłodszy ze wszystkich i może się poszczycić hodowlą psów myśliwskich. Tu też w ogrodzie rosną sekwoje olbrzymie.
Château de Chenonceau jest to najliczniej odwiedzany zamek we Francji zaraz po Wersalu. Stojący praktycznie w rzece Cher (dopływ Loary).
W każdym zamku byliśmy za krótko, na dodatek nie ma tam czynnych gastronomi (jeszcze nie sezon), a mimo to oglądanie ostatniego zamku skończyliśmy przed 18:00. W Paryżu mimo mniejszych korków byliśmy dopiero 21.30, szybko zostawiliśmy graty w hotelu i pobiegliśmy szukać jedzenia. Miała być indyjska kuchnia, ale jej nie było (chyba się zamknęła na stałe). Na szczęście wczoraj byliśmy na włoskich lodach i była tam też pizza czynna do 23.00. Poza pizzą zjedliśmy makaron i sałatkę. W hotelu byliśmy po 23.00… Jutro znowu zwiedzamy Paryż.
Przeszliśmy kolejny raz 26 000 kroków.







Comments are closed.