Od razu po śniadaniu wyruszamy na zwiedzanie. Dzięki temu już o 9.30 jesteśmy pod wieżą Eiffla i praktycznie bez kolejki wchodzimy. Oczywiście wjechaliśmy na samą górę (widoki niczego sobie). Pod wieżą robimy sobie przerwę na drugie śniadanie i sesję foto.
Kolejnym punktem naszej wycieczki jest rejs statkiem po Sekwanie. Na wodzie nie czuć tego upału, który panuje w mieście (a przecież ciągle mamy kwiecień).
Godzina na wodzie szybko mija, teraz udajemy się metrem do Luwru. Tu dostajemy rozpiskę, co warto zwiedzić (całości nie da się zwiedzić na jeden raz) i zaczynamy samodzielne oglądanie. Główne punkty zaliczone, dodatkowo Szymon znajduje wystawę czasową o modzie (prawie 100 eksponatów) i jej przejście też nam sporo zajmuje.
Zmęczeni robimy sobie małą przerwę na jedzenie (dobre tajskie) w komercyjnej części Luwru, by następnie udać się do galerii (handlowej) La Fayette. Tu kupujemy sławne makaroniki i podziwiamy Paryż z góry. Młodzi ciągają nas po różnych sklepach w poszukiwaniu tego czego nie ma w Polsce (z różnym skutkiem).
Jeszcze tylko powrót do naszej miejscowości (trochę gubimy się na dworcach kolejowych), kolejne jedzenie – tym razem indyjskie, jakieś zakupy i dzień można uznać za zakończony.
Tak znowu zrobiliśmy 26 000 kroków 🙂









Comments are closed.