Dzisiaj chłopaki mnie podwieźli i wysadzili na drodze do Cortiny, na Przełęczy Cimabanche. Stamtąd wróciłam do hotelu. Najlepsza w tej wycieczce była ciągle zmieniająca się sceneria  – jedne góry przechodziły w kolejne, cień – w słońce, bezchmurne niebo – w chmury itp. Bywało ciepło i zupełnie chłodno. Trochę zabrakło mi witalności z wczoraj, ale podróż nadal przebiegała płynnie. Jutro pora poznać nowe miejsce. Oby pogoda w miarę dopisała.

Odczuwam już pewne zmęczenie materiału, mimo to udało się naślizgać 25 km.