Mediolan

Dziś nad jeziorem miało padać, wybraliśmy się więc na wycieczkę do Mediolanu, jak zawsze wyjechaliśmy za późno, autostrady mimo trzech pasów były zatłoczone, kierowcy jeżdżą tragicznie, oznakowanie pozostawia wiele do życzenia, mimo to po około 150min dotarliśmy na P&R kolo stacji metra.

Trochę potrwało zanim udało nam się kupić właściwe bilety, wsiedliśmy do metra i … wszyscy wysiedli, po dłuższej chwili na stronie mediolanskiego odpowiednika ZTM znalazłem informację je ze z powodu braku prądu (po burzy) metro nie jeździ…

To tłumaczyło zamieszanie jakie zastaliśmy na stacji, po chwili zostaliśmy pokierowani do autobusu który zawiózł nas do najbliższej czynnej stacji metra. Niestety nam ona nie pasowała, rozpoczęliśmy zatem zwiedzanie Mediolanu z buta. Na początku zjedliśmy pizze, ja wybrałem z ananasem który okazał się ziemniakiami… Na placu Duomo kupiliśmy bilety na spacer po dachu katedry (za 3h) i poszliśmy do galerii handlowej, tu niestety ceny zaczynały się od 3 zer w euro, później Synek zaprowadził nas do kilku swoich sklepów, w jednym z nich skorzystałem z wyprzedaży i kupiłem sobie buty z 50% rabatem.

Po zakupach udaliśmy się do pałacu Sforzów, ciekawa budowla taka w innym stylu. Poszliśmy pod La Scalę, ale ona jest w remoncie i za pięknie z zewnątrz nie wygląda 🙂

Tu na każdym kroku widać że miasto jest stolicą mody, osobiście mi nie opowiada pomysł z zatrudnianiem odźwiernego do tych „lepszych” sklepów, ale widać innym to nie przeszkadza…

Wejście na dach katedry wymaga trochę kondycji, a samo zwiedzanie zajmuje sporo czasu, przy zejściu niespodzianka bo wchodzi się też do katedry.

W Mediolanie znajduje się jeszcze jedna ważna Katedra, ba ma nawet własną linie metra 😉 San Siro, niestety wejść się do środka się nie dało bo szykowali się do niedzielnego koncertu…

Wracając podeszliśmy jeszcze na ogrodów pałacowych i udaliśmy się w drogę powrotną na parking, na szczęście metro już działało. Za 8h parkowania auta zapłaciliśmy 2eu

Jak tylko wsiedliśmy do auta zaczęło padać – przyszła kolejna burza.

Wracając zrobiliśmy sobie jeszcze przerwę na obiadokolacje i tankowanie auta (paliwo po 2eu za litr). Na kemping dotarliśmy o 23:00