Jak przydało na trzynastego, dzień zaczął się ciekawie. Już ok 3 nad ranem przyszła burza, na początku tylko nie dawała spać, niestety w pewnym momencie częstotliwością opadów deszczu w przyczepę zmiamial się na ciągły huk, dodatkowo ilość wyładowań była tak częsta ze na dworzu było jasno. Jakby tego było mało nagle zerwał się wiatr, to było cos jak szkwał przed burzą, ale tym razem w jej trakcie. Uderzenie było tak silne że środkowa podpora naszego daszek przed przyczepą wywrócił wywróciła się (a cały daszek był zapięty pasem sztormowym!).
Jak wiatr się trochę uspokoił wyszedłem dokonać stosownych napraw. Trochę to trwało, ale zakończyło się sukcesem. Mimo 3 nad ranem na kempingu chyba nikt nie spal. Ludzie z za miotów siedzieli w WC lub w swoich samochodach. Po kempingu brodziło się w wodzie po kostki (jest na zboczu!!). Burzą uspokoiła się dopiero nad ranem…
Rano służby kempingowe walczyły z połamanymi gałęziami, ja odkryłem że stalaż naszego daszku będzie wymagał prostowania.