Dziś zabrałam się prosiakiem razem z chłopakami. Póki co nie dane mi było zaznać dobrodziejstw skibusa, choć bilet 6dniowy mam.
Zaparkowaliśmy na górze, a okazało się, że mój kompleks biegowy jest poniżej, przy następnym przystanku skibusa. Poszłam trochę pieszo, bo okazało się, że na te trasy wymagany jest bilet, a nie sprzedawali go w zwykłej kasie ze Ski passiami przy wyciągu.
Po jakimś czasie poddałam się i zeszłam na trasę biegową, zapadając się przy tym do bioder w śniegu. Wylądowałam na trasie czerwonej, którą dojechałam do początku wszystkich tras. Tam miał dyżur strażnik kompleksu, który natychmiast kazał mi opłacić należność za bilet wstępu – było to 9 euro za cały dzień.
Po tym wtajemniczeniu mogłam już jeździć do woli. Nie wiedzieć kiedy, zrobiły się ponad 24 kilometry. Po wszystkim poszłam na pobliski przystanek skibusa, z którego zgarnęli mnie chłopaki.