Najedzeni bardzo smacznym śniadaniem opuszczamy hotel przed 9:00. Do Salzburga szaro buro i w deszczu. Auto paliło coraz mniej (11,5l).
Koło 11 wjeżdżamy do Niemiec i co tu dużo oszukiwać, nie dość, że wita nas słońce, to jeszcze jest gdzie autu dać się wykazać, szkoda tylko że ruch spory. Niestety ma to swoje koszty… 120Eu za zbiornik paliwa.
Po kolejnej godzinie znowu jesteśmy w Austrii i tu niemiła niespodzianka ograniczenie do 100km/h na trasie do Insbruka. Wjazd na przełęcz Brenera jeszcze nigdy nie minęła tak szybko 😉
Włochy witamy po 13, a z autostrady przed Bolzano po kolejnej godzinie. Niby zostało nam 35kmdo celu a nawigacja uparcie twierdzi że jeszcze godzina jazdy przed nami. Niestety nie pomyliła się.
Mimo że jesteśmy na ponad 1300m n.p.m., to śniegu tu jak na lekarstwo. Z samochodu wyglądało to fatalnie, w dodatku w słońcu to że 20C było.
Jako że okazało się że obiadokolacja jest od 19:00, to udaliśmy się na spacer po karnety. Trochę śniegu znaleźliśmy i sekcja narciarstwa klasycznego będzie miała co robić, ile śniegu zostało dla narciarzy zjazdowych to się jutro okaże.
Włoska kuchnia smakowała, wodę jak zwykle mają przepyszną. Jutro o 9:25 mamy skibusa…