Nocą popadało, rano sprawdziliśmy który stok jest pusty i wybraliśmy Harendę w Zakopanym. Mama wybrała się na pieszą wycieczkę na Gubałówkę , a Mnie w swoje obroty wziął Szymon. 3h szkolenie jak jeździć by nie skończyć jak bałwan. Oczywiście łatwo nie było, ale cenne podobno robię postępy. Mamę spotkaliśmy na Krupówkach gdzie postanowiliśmy zjeść obiad. Druga sesja narciarska odbyła się dziś w Białce. W 3h udało nam się objechać całą stację (poza orczykami). Jazda od 18 ma swoje plusy – pustki, mróz (-5C) zlodzone trasy, puste parkingi. Wracając wpadamy do Mc Donalda na małe co nieco. W domu umieram… mam coraz więcej strajkujących mięśni…
PS kupić pączki w Zakopanym graniczy z cudem :/