Tegoroczny wyjazd narciarski postanowiliśmy spędzić w Czechach (wygrały krótszym dojazdem i lepszą polityką odnośnie szczepień covidowych dla młodzieży). Špindlerův Mlýn wybraliśmy, bo łączy ze sobą narciarstwo biegowe jak i zjazdowe – 27km tras. Czy nam się uda wszystko objechać… zobaczymy.
Po ciężkiej nocnej walce z orkanem (i brakiem prądu na wsi) wyruszamy dopiero o 10:30 i już na początek mamy problem, bo nie idzie zatankować auta i wysłać zwrotu paczkomatem – brak prądu. Drugi problem mimo wszystko udaje się po chwili załatwić, pierwszy trochę poczeka na swoją kolej 😉
Jedziemy klasycznie A2 do Łodzi, potem S8 do Wrocławia, gdzie chwilę przed tankujemy auto i nasze brzuchy (KFC). AOW opuszczamy o 14.45 i kierujemy się na Lubawkę. Przed 17 robimy zakupy w Trutnowie (Albert), do hotelu Flora docieramy chwilę po 18.00 (końcówka oczywiście na łańcuchach).
Na wejściu okazujemy certyfikaty covidove. Potem jesteśmy goszczeni obiadem, do którego dostaję piwo 😉 Dopiero najedzeni możemy się zameldować i rozpakować 😀
Wieczorem Szymon wyciąga nas na spacer, żeby testować wypożyczone w Decathlonie rakiety śnieżne.
Od jutra zaczynamy aktywne ferie 😉