Tak na szybko:
960km przejechanych autem,
150 zrobionych zdjęć,
90 minut taty w butach zjazdowych,
13 zjazdów syna ze stoku,
6,89l/100km średnie spalanie,
6 nakręconych filmów,
4h potrzeba, by z domu dojechać pod Szyndzielnię,
3 trasy biegowe odwiedzone – żadna nie nadawała się do jazdy
1 kolejka górska zaliczona,
1 wyciąg narciarski zaliczony,
1 dzień przesiedziany w całości w hotelu – choroba syna.
PS.
Zmieściliśmy się w zakładanym budżecie (tyle że byliśmy jeden dzień krócej).