Jako że z powodu Nowego Roku śniadanie jest do 12.00, możemy na nie iść po 11.00 😀 Na miasto wychodzimy po 12 i kierujemy się na wystawę „Star Wars identities„. Cena straszna (prawie 70EU za 2+1), na pewno dla fanów warta odwiedzenia, ale nie jest jakaś wybitna czy duża. Po niej idziemy coś zjeść (chińszczyzna i frytki w MC), a potem postanawiamy wybrać się do Belwederu. Niestety pomijamy wystawę Klimta w środku (20EU) i oglądamy tylko park (mimo zimy warty uwagi). Obiad tym razem będzie po włosku. Jemy w Vapiano, takie połączenie MC, restauracji i kuchni na żywo. Bardzo smaczne (średnio 10EU osoba). Jako że to ostatni dzień zwiedzania, udajemy się na koniec dnia po auta na parking P+R i wracamy do hotelu. Po około godzinie wychodzimy na Prater. Mimo Nowego Roku całkiem sporo ludzi. Nasz cel wyjścia – auta do zderzania – czynny . Szalejemy w większym gronie (z miejscowymi), potem idziemy coś zjeść i wypić (pyszny poncz o smaku owoców leśnych), znowu idziemy szaleć na autach i wracamy po poncz. Powrót do hotelu wydłuża się, bo wchodzimy na plac zabaw (ach, żeby takie były w PL). Nie wiem, ile tam jesteśmy, ale kubek ponczu szybko staje się pusty, zostaje tylko oddech smoka 😛
W hotelu zostało nam pakowanie, bo jutro rano wyjazd i powrót do rzeczywitości. 🙂