Powrót

Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy i na pożegnanie z morzem też przyszła pora. Poranek jak zawsze nie rozpieszczał, 6C i pochmurne niebo zachęcało do szybkiego powrotu. Pakowanie przebiegło na tyle sprawnie (to zasługa wózków bagażowych, które były w hotelu), że postanowiliśmy jeszcze wyskoczyć nad morze. To był dobry pomysł, bo nawet wyszło słońce i trochę nakopaliśmy się w piasku przed odjazdem. Do domu wyruszyliśmy o 11. Już chwilę po 12 byliśmy za Grudziądzem (nie ma jak pusta autostrada). W Golubiu-Dobrzyniu zatrzymaliśmy się na zamku i zwiedziliśmy go z przewodnikiem. W dalszą drogę wyruszyliśmy przed 16, by przed 18 być już pod domem. Warszawa przywitała nas upałem i słońcem. Teraz zostało nam się rozpakować.