Ostatki przed odlotem

Dziś każdy robił co chciał, my pospaliśmy chwiel dłużej i po śniadaniu udaliśmy się znaleźć na La Rambli pomnik ku pamięci zamachu terrorystycznego z 2017 roku. Szkoda że przewodnik to pominął (spacer po tej ulicy był w programie a faktycznie jakby go nie bylo).

Następnie udaliśmy się do oceanarium, tu najfajniesza rzeczą były ruchome chodniki widokowe pod wielkim basenem z rekinami.

W porcie zjedliśmy jeszcze ostatnie „odważne ziemniaki” 😀 i poszliśmy bardzo do okoła do hotelu.

Jako że do palnowanej zbiórki było jeszcze ponad 30min to już sam udałem się na pobliskie wzgórze Puxet. Łatwo nie było, mimo że to tylko 183m n.p.m. Zmachany wróciłem na czas.

Na lotnisko dojechaliśmy przed 16, po odprawie bagaży, na strefie bezclowej zjedliśmy bardzo dobry obiad, zrobiliśmy małe zakupy i przeszliśmy sporo kilometrów by odnaleźć naszą bramkę. Odlot opóźnił się o około godzinę bo nasz samolot nie odleciał na czas w warszawy. Po wystartowaniu mieliśmy być ok 22:15 na Okęciu (czyli w locie trochę nadrobiliśmy), niesety podczas lądowania jednej z pasażerów źle się poczuł i na płycie powitała nas kartka. Zanim nas wypuścili, oddali bagaże to minęło sporo czasu. Finalnie w domu byliśmy chwilę przed północą.

Ps. Ostatni dzień wyjazdu zakończyłem z wynikiem 20.000 kroków.