Pierwsza ferrata

Nocą miło wiało, niestety rano zrobiło się upalnie. Jako że wstałem pierwszy to zabrałem się za uzupełnienie wody, wbijanie szpilek do przedsionka i inne drobne prace porządkowe. Przed 11 wyjechaliśmy do Arco tu mimo problemów z parkowaniem odwiedziliśmy sklep wspinaczkowy i dowiedzieliśmy się gdzie jest dobra ferrata na początek.

Przed 12 zostawiliśmy auto koło aquaparku i poszliśmy w góry. Na początku przez gaj oliwny dotarliśmy do ściany gdzie zaczynała się ferrata Colodri, niby prosta w większości B z jednym elementem B/C. Ekspozycja na południowym stoku dodawała jeden do trudności. Całość przeszliśmy bez problemów nie licząc utraty jednego kolczyka… Powrót do miasta zajął nam ok 50min.

Po odpoczynku na rynku i zjedzeniu lodów (ptaki zjadli nasze wafelki) wróciliśmy do auta. Tu udało nam się znowu opić i kupić pizze na wynos.

Na kemping wróciliśmy przed 16, po niemierzalnym czasie odpoczynku poszliśmy nad jezioro. Niby woda o temperaturze 17C a kompanie się bardzo miło. Pływanie na SUPie utrudniały duże fale, ale jakoś daliśmy radę z synem.

Wieczorem klasycznie udaliśmy się do Rivy na kolację. Kelner był bardzo zdziwiony że zamówiliśmy 5 porcji na 3 osoby, no ale po takim dniu to dla nas nie problem 🙂

Jeszcze tylko piwko na kempingu podczas drugiej połowy półfinału i można iść spać. Jutro znowu ferraty od rana.