Ranek zgodnie z prognozą pogody przywitał nas deszczem. Wczoraj kupiliśmy bilety na wejście na Szczeliniec na godzinę 13 (można było wcześniej, ale bilety parkingowe były dopiero na 13) Wyjechaliśmy po 10 w kierunku Kudowy, po czeskich zakupach zrobiliśmy sobie godzinne zwiedzanie parku zdrojowego. Trzeba przyznaz że sam park zmienił się na plus. Około 12:30 udaliśmy się w dalsza drogę, bo miały być wjazdy na górny parking co 15.
Szybko okazało się że to co piszą w internecie i to jak jest to napisane na strona pngs to można sobie… „Wstęp na trasy Błędne Skały i Szczeliniec wynosi 12 zł (bilet normalny) i 6 zł (bilet ulgowy), za wjazd na parking trzeba zapłacić 15 zł.”
Prawda jest taka że:
Istnieje jeden płatny parking który kupuje się na stronie pngs i mimo że jest on opisany jako parking górny wcale nie jest parkingiem górnym. Parking górny – ten w Karłowie jest płatny na miejscu i nie ma tam żadnych rezerwacji. Potem dowiedzieliśmy się że parking zarządzany przez pngs jest jakieś 7km od Szczelińca i nie jesteśmy pierwszymi nabitymi w 30zl opłatę turystami…
Wracając do zwiedzania, na Szczeliniec prowadzi jakieś 700 schodów które pozwolą każdemu ocenić swoją kondycję. Nam udało się dojść do schroniska w 22 minuty 😉. I znowu ciekawostka, mimo że na dole jest informacja że schody są tylko wejsciowe to spotykaliśmy schodzące osoby. Wtf? Na górze okazała się że tymi schodami poprowadzony jest szlak w dół…
Schronisko mijamy szybko i wchodzimy na zasadniczą część zwiedzania (wymagającą biletu). Trasa fajna mało techniczna i na pewno łatwiejsza dla małych dzieci niż ta wczorajsza (pod warunkiem że wejdą po tych schodach na górę), oczywiście niektórzy zwiedzający robią na nas „piorunujące wrażenie” ale tego nie będę opisywał… Kiedyś turyści byli inni, no ale nie było Instagrama czy FB… Spacerek bez jakiś dłuższych przystanków zajął nam 100 minut.
Dalej w planach był przejazd do Ostasa na drugą trasę – skalne miasto. Niestety plany uległy zmianie bo się rozpadało. Finalnie jedliśmy pizze na rynku w broumovie bo pizzeria serwowała dania tylko na wynos 😉
Na szczęście po 16 się przejaśniło i wróciliśmy w góry. Było warto – skalne miasto chodź małe okazało się bardzo ciekawe z dużą ilością przeciskania się między skałami.
Wieczorem klasycznie piliśmy piwo w naszej restauracji.