Że tylne klocki się kończą wiedziałem, że serwis sobie za wymianę wraz z tarczami życzy ok 1000pln też. Tylko coś nie do końca mi tu grało, tarcze proste, grubość w normie, brak rantu dookoła. Postanowiłem zaryzykować i kupić same klocki. Jak już miałem klocki, garaż z kanałem i narzędzia, podkusiło mnie samemu się za to zabrać.
Zdjęcie koła poszło gładko, zacisk też szybko zszedł z prowadnic, klocki a właściwie to co z nich zostało zdemontowałem i pojawił się problem z tłoczkiem, nie chciał wrócić. Miałem praskę ale mimo wszystko chęci ze strony tłoczka nie było. Zrezygnowany postanowiłem odkręcić cały zacisk i włożyć go w imadło.
Po chwili miałem cały warsztat w DOTcie i tłoczek wyjęty. Tak na prawdę nie wiem* co nie pozwalało mu wrócić, bez płynu i uszczelek wkręcał się bez problemu. Złożyłem zacisk, wcisnąłem tłoczek i przykręciłem go z powrotem do auta. Został jeden dorbny problem do rozwiązania – brak płynu w zacisku.
W tym celu po 22:00 pożyczałem od dziadków auto i pognałem na pobliską stację benzynową. Z pomocą syna zalaliśmy i odpowietrzyliśmy układ i ok 22:30 wyjechałem autem na jazdę próbną.
Tak po ponad 4,5h wymieniłem klocki w lewym tylnym kole.
Następnego dnia zabrałem się za drugie koło, tym razem poszło dużo szybciej i po 90min już było po wszystkim (tym razem odkręciłem odpowietrznik i tłoczek szybciej się schował).
Mając sporo wolnego czasu sprawdziłem stan przednich klocków… po chwili nowe siedziały już w koszyku na allegro :/
Wymiana przednich klocków to bułka z masłem i oba koła robiłem 90min.
Uspokajając czytających, tarcze też niebawem zostaną wymienione.
*- należało przed wciskaniem tłoczka odkręcić korek w zbiorniczku wyrównawczym.