Dzis rano obudziło nas żadko spotykane tu słońce 😉 przez to dłuższy czas zastanawialiśmy się co dziś robić. Wreszcie koło południa wyruszyliśmy na rowerową wycieczkę. Najpierw pojechaliśmy na górę (zamiast jechać wyciągiem) potem na chwilę zaliczyliśmy bikepark, następnie udaliśmy się szlakiem rowerowym w las, było trochę jazdy pod górę, trochę w dół, trochę słońca, sporo deszczu. Spotkaliśmy rodzinę saren i wylądowaliśmy we Frymburgu. Tam po małym posiłku i zakupach rozpoczęliśmy powód do Lipna. W miejscowym sklepie okazało się że nie ma kury, przez co musieliśmy zrezygnować z grilla, zamiast tego karmili nas w restauracji 😉