Dziś po południu dotarliśmy do ulubionego wakacyjnego miejsca Szymcia. Jesteśmy już w deszczowej Karyntii. Karyntia zwykle bywa słoneczna, miejmy więc nadzieję, że nie powtórzy się szwajcarska pogoda z wakacji 2007 i będziemy mogli pobyć tu dłużej. Syn po oporządzeniu przyczepy ruszył na powitanie z wodą i karmienie dziobków – ziarenka słonecznika zrobiły furorę.
PS. Jeszcze nie widzieliśmy łabędzi z małymi.
A w Wawie leje. Ja nadal na posterunku w CG ;). Przysyłajcie zdjęcia, przynajmniej pooglądam wakacje.