Dziś my pojawiliśmy się na stoku z instruktorem. Szymon dostał swój karnet i tyle go widzieliśmy. Nam natomiast przekazano tajemną wiedzę, która mocno zburzyła nasze znane podejście do nart. Niestety kondycja po nocnych przygodach jeszcze nie taka, jak byśmy chcieli i lekcja musiała być przerywana. Na koniec Instruktor zabrał Mnie na stok (bo uczyliśmy się na oślej łączce) i pokazał, jak to, czego się uczyliśmy, wygląda w praktyce. Stresik na górnej stacji był. Ale z pomocą instruktora zjechałem na dół. Potem rodzinnie szlifowaliśmy formę na oślej łączce. 2 h dało nam nieźle w kość.
Wieczorem Szymon kazał się zabrać do chińskiej knajpy i zjadł obiad za dwóch.