Na przyszłość (dla babć)

Dziś znowu było zimno (-11C) i słonecznie, a że wstaliśmy odpowiednio wcześnie, to dojechaliśmy na Jizerkę autem i podglądaliśmy na przykładzie Czechów, jak „to” się robi :). Potrzeba:
* Szalonych rodziców jak my, czyli załatwione.
* Zimy i śniegu – też do zrobienia.
* Potomka – na przyszłą zimę będzie jak znalazł.
* Koczarka na płozach – cóż, trochę kosztuje, ale podpatrzyliśmy czeskie „know-how”.
Uprzedamy więc, że też tacy będziemy. Szymek, mając możliwość, będzie z nami biegał, jeździł i szalał. Na początku w koczarku, nosidełku, a pewnie w wieku 2 lat dostanie narty i będzie na sznurku za rodzicami człapał. I skończy jak wszyscy z własnymi kijami :). Co gorsza, też będziemy dla Szymka bezwzględni w stosowaniu zasady: „jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz, a i tak nikt cię nie podniesie”, bo jak widzielismy to się sprawdza.
Wracajac do nas, to sobie spokojnie, powoli, lecz jednostajnie poczłapaliśmy przez 12km w pięknych zimowych klimatach Jizerki.
Po południu wyskoczyliśmy na chwilę do zapchanej ludźmi Szklarskiej Poręby – dobrze, że codziennie nie musimy stać w korkach „do” jak i w samej miejscowości.
Wieczorem dorwaliśmy kolejną knajpę i mamy teraz wielkie brzuszki.

PS
Jutro dzień bez nart, jedziemy na zakupy do Liberca.

dzien06