Mistrzostwa Polski w biathlonie

Pogoda zrobiła psikusa i od rana było słonecznie i mroźno -11,5C.

Z trudem wstaliśmy, ale już o 9.30 udało nam się wyjechać z campingu i jeszcze bez problemu znaleźć miejsce parkingowe w Jakuszycach. Jak na mistrzostwa Polski, to kibiców brak… bo rodzin zawodników i nas nie liczymy. Przed startem podziwialiśmy zasadę działania sznurków na strzelnicy (szkoda pisać). Start był tak umieszczony, aby przypadkiem kibice za dużo nie widzieli. Następnie zawodnicy poszli w las i gdy już pokazali się na strzelnicy, to z niewyjaśnionych przyczyn biegli dalej na kolejne kółko (?). Dla niewtajemniczonych: w Jakuszycach jest od metra śniegu i można było wytyczyć dowolnie trasę, by zawody dla kibica miały ręce i nogi.
Oczywiście o jakichkolwiek meldunkach z trasy nie było mowy, a gdy wreszcie zawodnicy pojawili się na strzelnicy, to należało mieć dobre oko, ołówek i kartkę papieru, by stworzyć sobie jako taką klasyfikację. Chyba wygrał Tomasz Sikora, bo:
* – strzelał bezbłędnie.
* – bieg wyglądał na najszybszy ze stawki.
Nie wiemy, który dotarł na metę, bo tam też nie było żadnych informacji, a sama meta była szczelnie odgrodzona od kibiców.
No i tak oto pięknie wyglądały mistrzostwa Polski w biathlonie…
Aha, na miejscu była też telewizja „TVP 3”, ale jakoś im się z niczym nie spieszyło. Zaczęli rozstawiać się w trakcie zawodów, a po biegu mężczyzn nadal debatowali w knajpie, gdzie by tu ustawić kamery…

dzien05