Od dziś zaczynamy kilkudniowy wypad za miasto. Trzeba odpocząć od budowy 😉
Wyjechaliśmy po 11.00, bo nam się nie spieszyło nigdzie. Na początku powoli, bo pierwszy raz z rowerami na haku, ale i tak po 50 minutach byliśmy na bramkach w Strykowie. Na autostradzie zahaczyliśmy jeszcze o MC Donalda, by potem prawie na godzinę utknąć na polskich lokalnych drogach. Dziury, wąsko, ciężko się jechało z zapakowanym autem. Na miejscu byliśmy około 15.00 i musieliśmy trochę poczekać na nasz domek (doba zaczyna się od 16.00). Po rozpakowaniu udaliśmy się na rowerową wycieczkę dookoła jeziora. Wieczorem pojechaliśmy coś zjeść do Gniezna, ale wcale nie było to takie łatwe… W końcu jakoś się udało. Zjedliśmy coś, zobaczyliśmy, można wracać do ośrodka spać.
Podsumowując:
300km w 3h, ośrodek taki, jak się spodziewaliśmy. Jezioro ok. Trasy rowerowe są.