Dziś znowu pojechaliśmy do ośrodka narciarskiego pociągiem. Tym razem w drugą stronę do Kronplatz, tym razem we trójkę. 25min. jazdy pociągiem + 20min. jazdy gondolą i byliśmy na wysokości prawie 2300m. Tu nastąpił podział na turystykę i narciarstwo biegowe oraz na grupę zjazdową.

Zjazdowcy po zapoznaniu się z warunkami, uciekli na ski safari do Piculin gdzie pojeździli po trasie gigantowej z pomiarem czasu (syn dołożył mi 8 sek).

Na Kronplatz sprawdzaliśmy gdzie jeszcze nas nie było w zeszłym roku, niestety dziś snowpark był zamknięty, a poza trasami nie ma śniegu na „freeride”. Po obiedzie w górskiej chacie udaliśmy się na czarne trasy, oczywiście jak zwykle wsiedliśmy do złej kolejki w Riscone (nie czerwona a srebrne są na górę). Na koniec został nam 7km zjazd na stację kolejki. Dojechaliśmy 3min przed odjazdem pociągu, a po 30min. byliśmy w Toblach. Tu chwilkę czekaliśmy na naszą dzielna biegaczkę i z pizzą poszliśmy do hotelu… umierać 😉