Własne ujęcie wody umożliwia „nieograniczone” podlewanie. Do tej pory korzystaliśmy z nakręcanych na kran „timerow”, ich największą wadą jest możliwość podłączenia max dwóch linii podlewających. A u nas tych linię jest dużo więcej. Dodatkowo gwint 1/2″ mocno ogranicza „moc” podlewania zraszaczy.
W tym roku rozpoczęliśmy wymianę systemu na coś „profesjonalnego”. Zakupiliśmy 1″ elektrozawory wraz z potrzebnym orurowaniem. Wszystko podłączyliśmy do sterownika który można programować z telefonu. Wreszcie system wygląda jak należy i co najważniejsze działa bez problemów.
Na jesieni postaramy się zakopać rury pod docelowe zraszacze i linie kroplujące.