Rozpoczynamy od najbliższego bikepaku. Już przed południem kupujemy karnety całodniowe i ubezpieczenie.
Zaczynamy od zielonej trasy, która w porównaniu z Lipnem daje nieźle popalić. Tata po pierwszym przejeździe ma zjazd do serwisu – problemy z spdami.
Po 15 jemy obiad w karczmie na górze bo o 16:30 Młody jest umówiony na lekcje z instruktorem.
Po obiedzie jedziemy raz zieloną i syn naciąganie na niebieską.
Poziom trudności jest dużo wyższy niż na zielonej. Przez połowę trasy jadę tempem syna, niestety sekcji duży stolik, banda i wybijająca hopa popełniam błąd i ratując się przed upadkiem na plecy uszkadzam sobie kostkę. Najgorsze ze przede mną jeszcze połowa zjazdu… Nie wiem jak ale w końcu docieram do dolnej stacji wyciągu i resztę dnia spędzam na leżaku.
Młody lekcje ku naszemu zdziwieniu ma na niebieskiej trasie i wg trenera bardzo dobrze sobie radzi. Ba nawet na niektórych sekcjach instruktor każe mu zwalniać.
Wieczorem grillujemy i myślimy co będziemy dalej robić na tym wyjeździe.