Ostatki

Jako że to ostatni pełny dzień na zimówce, postanowiliśmy się zajechać 🙂 Co prawda wstawanie szło nam opornie i dopiero o 9.30 udaliśmy się na śniadanie, ale potem było już lepiej. Piłkarzyki, pokój zabaw i nim się obejrzeliśmy była 13.00. A to oznaczało kręgle. Chętnych było sporo, ale mama zapisała nas na początku wyjazdu, więc cierpliwie czekaliśmy na swoją kolej. Godzina szybko zleciała i już można było myśleć o obiedzie. Po drodze były jeszcze zakupy tu i tam i już mogliśmy rozkoszować się pysznościami dla naszego podniebienia. Sałatki, pizze, spaghetti… mniam, mniam. A po powrocie standardowo basen. Tym razem najdłuższy na wyjeździe, ledwo co zdążyliśmy na piłkarzyki. Po 22.00 synek stwierdził, że idzie spać, bo nie ma siły… Ups :D.