Koniec

Dziś trochę pospaliśmy, bo śniadanie do 11.00 było, oczywiście po poszliśmy na piłkarzyki i znaleźliśmy „pipę z dziurką”, która spędziła noc w pokoju zabaw.
Potem bagażowy tata wywiózł dobytek do auta i po 12.00 ruszyliśmy w drogę do domu. Do Szczytna było ok, ale co jakiś czas widziałem auta z białymi maskami… Po chwili już wiedziałem dlaczego, temperatura spadła do 0,3C, śnieg padał, droga zbielała, na szczęście udało nam się przejechać trasę jeszcze w dodatniej temperaturze.
100km od Warszawy pogoda poprawiła się na zieloną i mocno dodatnią (ponad 1C). Dzięki temu do domu dotarliśmy chwilę po 15.00, tak jak wymyśliła to sobie nawigacja jeszcze w Mrągowie.

Jutro podsumowanie.