Dziś z rana opuściliśmy błoto, czyli Balaton.
Jesteśmy na kempingu w Rożnovie pod Radhostem, poznanym podczas rowerowych wojaży. Szymon chwilowo martwi się, że nie ma tu co robić (w Balatonszemes od rana padała komenda; „chodźmy do błota”).
Na szczęście na kempingu jest basen, a obok park linowy Gibon, więc chyba jakoś przetrwamy. Zawsze można też odświeżyć znajomość okolicznych górek.
Nadal jest ciepło, wręcz duszno, a my jesteśmy złoci w słońcu od opalenizny. Chyba dość udane te wakacje.