Dziś mieliśmy wykupiony rejs po Gardzie, dlatego już o 10 opuściliśmy kemping i udaliśmy się do Rivy gdzie o 11 ruszaliśmy w rejs.
Pierwszy przystanek naszej wycieczki – Limone Sul Garda, byliśmy tu w 2008 roku ciekawiło nas co się zmieniło. Na pewno przybyło turystów, w tych wąskich uliczkach zwiedzanie to żadna przyjemność, na dodatek upał był dziś straszny. Z nowości (chyba) to pojawiła się możliwość zwiedzenia szklarni na cytryny.
Kolejnym punktem programu było Malcesine, tu zwiedziliśmy zamek (dużo ciekawszy niż w 2008) i poprzeciskalismy się wśród tłumów po mieście. Dwie godziny szybko zleciały i trzeba było wracać na statek.
W Gardzie byliśmy przed 17, syn wykorzystał otwarte sklepy na małe zakupy. Po powrocie na kemping nie mieliśmy już siły iść na obiad i zjedliśmy w miejscowej restauracji. Gdy już wydawało się że to koniec atrakcji na dziś, zostaliśmy wyciągnięci na wieczornych spacer do Torbole na lody spaghetti… i tak na koniec dnia na zegarku wybiło 30.000 kroków.