Druskienniki, czyli jesienny reset po litewsku

Nietypowo, bo pierwszego listopada, udaliśmy się na krótki urlop. W planach jak zwykle Snow Arena , Aqua park, kontakt z jesienną przyrodą i dobre jedzenie.

Na krytym stoku narciarskim (wreszcie cały zyskał oświetlenie LED) tym razem miałem okazję przetestować różne narty. Syn zabrał następujące deski – slalomowe, zjazdowe i freestylowe. Niby narta to narta, służy do zjeżdżania, ale różnice są kolosalne 😉 Na dziś najbliżej mi do slalomu, ale freestyle to też bardzo ciekawa i lekka narta. Natomiast zjazdówki wymagają długiej, szerokiej i pustej trasy, by ją dobrze poznać (są również strasznie ciężkie). O jesiennej pogodzie i atrakcjach nie narciarskich można poczytać w oddzielnych wpisach.

Jedzenie jak zawsze trzyma poziom, niestety czasem trzeba swoje odstać w kolejce do restauracji. Litewska kuchnia jest podobna do naszej i tak samo dobrze smakuje. Śniadania w hotelu nam się trafiły tak obfite, że gdyby nie aktywny wypoczynek, to do kolacji można by nic nie jeść 😉

W aqua parku trafiliśmy na tłumy, ale dzień tygodnia i pora dnia naszych odwiedzin po części to tłumaczy. Trzeba było kupić wejście na 3h, a nie na dwie…

Dojazd coraz lepszy, brakuje jeszcze obwodnicy Łomży, by zaoszczędzić kolejne 30min jazdy w korkach. Pojechaliśmy innym przejściem granicznym niż Ogrodniki i dzięki temu mieliśmy szutrowe odcinki specjalne.

Koszty:

  • Snow Arena 25eu – osoba/dzień
  • Aquapark 12eu – osoba/2h
  • Obiad dla 3 osób 50eu
  • Hotel ze śniadaniami 40eu – osoba/noc