Udało nam się zebrać wcześnie rano, już od 8:30 ruszyliśmy w stronę domu. Do Lecco prawie same tunele, potem niestety do Bergamo typowa włoska droga, wąsko ciągły zakaz wyprzedzania i tir z jakimś ciężkim ładunkiem (max 40km/h). Jak już dotarliśmy do autostrady to na dzień dobry stanęliśmy w korku (na szczęście szybko poszło -15min)
O 13 robimy sobie przerwę na obiad w Cessalto gdzie tankujemy też auto za 75Eu (niecałe 50l ON), Po godzinie ruszamy dalej i już witając się z Alpami utykamy w korku pod Samplago, po godzinie i całych 5km „stania” ruszamy dalej. Nasze plany o dojeździe do Wiednia możemy sobie wsadzić…
Przed granicą musimy zapłacić za autostradę – prawie 450km = 46EU. Na granicy z AT znowu korek (na szczęście idzie płynnie), niestety kupno winiety okazuje się wyzwaniem. Sklep okupują Ukraińcy, z których tylko jeden zna niemiecki a oni prowadzą 6 ciężarówek… A do wypełnienia mają stosy dokumentów, po chwili okazuje się że nie mają gotówki, a ich karty nie są czytane przez POSa… Chyba po 15min Pani odgania ich na bok i mogę kupić winietkę.
Postanawiamy jechać do 20 i szukać kempingu. Tak trafiamy do Hartberg. Kemping owszem jest tylko obsługa pracuje do 19 a wjazdu pilnuje szlaban… Trochę to trwa, i wymaga języka migowego 😉 … udało się wjechać.
Jako że po prawie 12h w aucie trzeba zrobić spacer wybieramy się do MC Donalda który mijaliśmy po drodze. Wyszło trochę ponad 2km w jedną stronę. W MC szok, wszyscy bez maseczek (łącznie z obsługą) i można kupić sobie piwo 😉
Po powrocie tłuczemy się do północy (free wifi). Jutro druga część powrotu.