Na śniadaniu naszło Szymona na zrobienie sesji zdjęciowej Szarkowi. Trochę to trwało, bo fotograf co chwila zmieniał miejsce tej jedynej fotki.
Następnie trochę się pobawiliśmy a to w kulkach, a to na trampolinie czy w piaskownicy.
Potem okazało się że w C+ leci akurat Hobbit, więc mieliśmy ze 2h przerwy. Z planowanego hokeja nic nie wyszło, bo ilość posiadanej przez syna siły + ciągle podwyższona temperatura skutecznie zmuliły nam gracza. Dopiero na kręgle odzyskał jako tako siły.
Potem, po kolejnej godzinie spędzonej w pokoju, udało się nam wyjść na malowanie pisanek. Nasze były dość oryginalne.
Wymęczeni, postanawiamy udać się na kolację. Syn odzyskuje siły i szaleje, „podrywając” panią kelnerkę. Wracając do hotelu odwiedzamy jeszcze pac zabaw gdzie jesteśmy do nadejścia zmroku…
W pokoju o 21:00 mamy już grzecznie śpiące dziecko. Ciekawe, czy jutro będzie zdrowszy ?