Za namową kolegi z Technikum zapisaliśmy do tego lokalnego biegu. Mimo obaw czy 11.11 będzie łatwo dojechać na miejscu meldujemy się ze sporym zapasem. Pierwsze co dziwi to lokalizacja miasteczka – przed kościołem. Drugie – długość biegu, miało być 5km wyszło ok 5700m. Jako że pobiegłem mocniej ostatni kilometr (z pięciu) miałem extra 700m padnięcia Po biegu udajemy się na „ognisko” ile tam było jedzenia…
PS Szymon to zawsze wie z kim się „bratać” dzięki temu stał się posiadaczem wielkiej rampy do fingerboard (mini deskorolki na palce).
Comments are closed.