Jakuszyce

Dzień przerwy od nart zjazdowych wykorzystaliśmy na wizytę w Jakuszycach i małą rundkę po tutejszych trasach. Miało być 5km, wyszło ponad 12km. Dotarliśmy nawet na Samolot. To, co kiedyś wydawało się strasznym zjazdem, obecnie było lekkim ześlizgiem z górki… Najbardziej umęczyliśmy syna tą monotonią i ciszą Jakuszyc.

Po południu pojechaliśmy do Liberca na zakupy. Najważniejszy zakup – uchwyt do noszenia nart biegowych dla Szymona – zrobiony. Turystyczną trasę powrotną zafundowała nam nawigacja taką, że już prawie szykowałem łopatę i łańcuchy. Odkryliśmy też, czemu w Rokitnicach nie ma za dużo Czechów. Tutaj każda wioska ma własny stok z orczykiem i oświetleniem… szokujące.

Jutro Tata + syn wracają na stok 😉

Szymon nie che już mieszkać w Warszawie, wolałby zostać tu.