Dziś wybraliśmy się do mieszczącego się nieopodal Kadzidłowa lasu, w którym znajduje się „Park dzikich zwierząt”. Jest to teren częściowo prywatny, częściowo wydzierżawiony, na terenie którego trwają badania naukowe. Na dzień dobry przywitał nas na parkingu oswojony „bociant”, który za nic miał sobie obecność ludzi. Wręcz pozował do zdjęć.
Tak, tak, na fotce znalazł się też orzeł bielik, ale ten był jednak w klatce.
Natomiast oglądanie różniastych „kopytnych” (danieli, muflonów, łosi itp.) odbywało się w ich naturalnym środowisku. Należało tylko uważać na wszelkie rogi i inne narośla na głowach mieszkańców parku. Zwierząt oczywiście było dużo więcej, ale to ujawnimy w późniejszej fotorelacji.
Po powrocie do hotelu Syn wybrał pobyt na placu zabaw. Wypróbowywaliśmy tam nowe narzędzia budowlane majstra klepki i prażyliśmy się w słońcu (cóż, pogodynki od trzech dni twierdzą, że na Mazurach pada…). W tzw. międzyczasie udało nam się jeszcze wyskoczyć do Mrągowa na obiad.
No a na koniec dnia czekało nas oczywiście 90 minut kaczkowania w basenie. Szymon zaskakuje nas każdego dnia – od dziś zaczął trenować pływanie na plecach.