Dzień trzeci – Playmobil Funpark

5 lipca 2015

 

Kolejny dzień wakacyjnego upału bez jednej burzy?

Czytaliśmy, że Playmobil Fun Park najlepiej zwiedzać przy ładnej pogodzie, stosujemy się więc do tego wskazania. Samo miejsce namierzamy już dzień wcześniej, poranna wyprawa odbywa się zatem szybko i sprawnie. Najpierw po wczorajszym wypadku sprawdzamy stan przytomności syna i jego ogólną kondycję zdrowotną. Jest ok, Szymon jak zwykle w gorącej wodzie kąpany, więc chwilę po 9.00 wyruszamy.

Auto zostawiamy na podziemnym parkingu (4EU dzień). Witają nas rycerze Playmobil stojący u wejścia. Po wykupieniu biletów (3x10EU) kierujemy się na plac budowy, który jest kącikiem zabaw. Można tam transportować kamienie Playmobil i testować różne maszyny budowlane. Spędzamy tam trochę czasu. Potem wchodzimy na chwilę pod dach, gdzie można obejrzeć i pobawić się różnymi zestawami. Szymon ogląda różne statki, ale głównie jest pod wrażeniem żołnierzy azjatyckich Playmobil. Następnie udajemy się na olbrzymi statek piracki, do którego trzeba dostać się tratwą (przeciągając linę lub robiąc za gondoliera). Kolejny punkt wyprawy to dinozaury wraz z wulkanem i aztecka świątynia ze ścianą wody. Wydostajemy się z niej tajnym przejściem pośród węży. Potem dochodzimy do zamku rycerzy, gdzie Szymon zostaje królem, więźniem i strażnikiem. 🙂 Po zasiądnięciu na tronie słychać fanfary. Z najwyższej wieży wypatrujemy wodne atrakcje, do których od razu się udajemy. Okazuje się, doszliśmy do wodnych torów, gdzie można testować wodne pojazdy, samoloty i statki Playmobil. Kolejny punkt wycieczki to Dziki Zachód. Tu w kopalni można wydobywać złoto Playmobil i cenne kamienie, by potem zabrać je ze sobą do domu 😉 Później idziemy w hazard. Chcieliśmy coś wygrać w salonie gier, ale wcale niełatwo strącić piłką tenisową trzy butelki 😛 Następnie płynnie przechodzimy do wielkiej piaskownicy z własnym strumieniem. Trochę czasu tu spędzamy, chroniąc się przed słońcem w wodzie 😉 Następną odwiedzoną atrakcją są łodzie napędzane rękami – wystarczył krótki instruktaż i już nasz młody kapitan żegluje po morzu pośród delfinów. Po tym doświadczeniu rodzice się poddają i idą na lody 😛 Syn nie chciał jeść, tylko bawił się w piaskownicy pod osłoną markizy. Nowy posterunek policji wraz z helikopterem zajmuje nam trochę czasu, niestety nie możemy się ścigać na gokartach, bo były od 125cm wzrostu :/

Potem zamieniamy się w dzikie zwierzęta i ćwiczymy na parkurach (myszy, wiewiórki, pumy). Tu następuje decyzja o przerwie na obiad (30EU). Kupiliśmy pizzę, spaghetti i sałatkę oraz napoje w kubkach Playmobil (jeden zabieramy do domu na pamiątkę). Najedzeni idziemy pod wielki dach pobawić się wszystkimi dostępnymi zestawami Playmobil podzielonymi na tematyczne sekcje. Następnie udajemy się do kolejnego małpiego gaju, wielkich zjeżdżalni i do świata domów na drzewach. Tę ścieżkę pokonujemy wspólnie. Na jej końcu Szymon zamienia się w poławiacza pereł i wyławia trochę ciekawym wodnych żyjątek Playmobil.

Potem główną atrakcją jest odkryte źródełko z pitną wodą, do którego często wracamy się napić, bawiąc się ciągle w różnych miejscach parku. Wyjście będące zarazem wielkim sklepem odwiedzamy przed 17.00. Po długim namyśle wychodzimy biedniejsi o 50EU. Jeszcze tylko po auto i wracamy na kemping.

Podczas naszej wycieczki dokonujemy pewnych odkryć kulinarnych: Bawarczycy jedzą mączno-mięsne specjały z dodatkiem kapusty i octu winnego, a to wszystko zapijają pszenicznym piwem. Lubią knedle i ciężkostrawne dania mięsne, typu biała kiełbasa, golonka, przeróżne podroby. Na pytanie o menu dziecięce odpowiadają, że do makaronu chętnie dołożą kiełbasę ;).

Bawaria to też kraina słońca, ze wspaniałym wietrzykiem Fen, który odgania wszystkie chmury z deszczem. Niestety da się to odczuć.

 

 

Następny dzień

Loading