Szybka decyzja, dzień wolny w pracy i już w piątek zacząłem majówkę. Pogoda nie rozpieszczała (10C) ale przynajmniej mocno nie wiało i nie padało. Szybkie pakowanie prowiantu i potrzebnych rzeczy do kieszeni na plecach i o 10:00 wyruszyłem zrealizować plan, który od dawno za mną chodził.
Wyszło 5h jazdy i 1h przerw. Średnia prędkość prawie 24km/h. Cel zrealizowany – Kampinos objechany (118km zrobione).
Rower spisuje się świetnie, szkoda tylko że po ok 90km poczułem plecy (no ale skoro to dopiero trzecia wycieczka na tym rowerze to nie ma się co dziwić), przy 100km zaczęły łapać mnie skurcze w uda i niestety musiałem zwolnić by jakoś dojechać do domu.
Było super