Po śniadaniu tym razem powoli zbieramy się na rower. Zahaczyliśmy jeszcze o auto (bo w bagażniku są narzędzia) by zrobić mały przegląd rowerów. Gdzieś koło 11 dopiero byliśmy na trasach. Tym razem obyło się bez problemów z kołami, za to spotkaliśmy węża na trasie (zaskroniec). Znowu odwiedziliśmy zbója bo wczorajsze nagranie miało wady :). Niby mniej jeździliśmy a i tak do 16 się zeszło.
Po kolejnym pysznym obiadku poszliśmy do Szczyrku na prawie 10km spacer i kolację dla młodego. Nam wystarcza obiad.