Nocą budzi mnie deszcz, rano nadal pada. Z kempingu wyruszamy 8:30 by po chwili jeść śniadanie w MC Donaldzie (jajecznica, placki itp). Po zakupach w intersparze ruszamy na Wiedeń do sklepu dla zwierząt. Trochę się pogubiliśmy, ale dotarliśmy. Wyprawka dla „jumpusia” kupiona, prezenty dla Dibi też. Można wracać. Niestety teraz mnie bierze różnica temperatur + jazda z klimą. Zapobiegawczo biorę procha.
Austria szybko mija, Czechy też, mimo że robimy sobie mały postój na zakupy i chinola. Przed Ostrawą tankuje auto bo już na oparach jechało (od granicy z Chorwacją). Polska… Klasycznie kierowcy dostają małpiego rozumu drogowcy stawiają znaki jak popadnie, mapy google pokazują nieistniejące utrudnienia. Z plusów zaskakuje autostradą z Częstochowy do Piotrkowa przekrój 2×3 prawie w całości już gotowy. Końcówkę jedziemy S8 bo puściej. Jeszcze wizyta w Rawie w MC i można kończyć wyjazd.
Niestety parkując przyczepę w deszczu i po ciemku uszkadzamy jej okno – drzewo odbiło i nadziało przyczepę na zawias bramy. Przyczepa ma dziurę w oknie, drzewo straciło sporą gałąź.
Aż mnie zabolało. Ta dziura w oknie. Ale mało fartownie.