Zakopane

Po nartach musieliśmy zrobić zakupy, dlatego pojechaliśmy do Zakopanego. Syna noga po odpoczynku doszła do siebie. Na początku staliśmy w korku, potem jak już udało się zaparkować co nie było wcale takie łatwe poszliśmy gdzie by indziej jak nie na krupówki… Jezu ale to jest esencja Podhala, pomieszanie z poplątaniem wszędzie grzaniec, serki, pizze, kebaby i burgery. Tona reklam i te budynki… Do tego masa ludzi i te stragany z chińskimi badziewiem. Naszym celem była Myszolandia, potem wpadliśmy do domu do góry nogami, do apteki po maść na obolałą nogę i uciekliśmy pod Krokiew gdzie jest Snow Landia. Tu zwiedzamy labirynt i piramidę. Całkiem fajne atrakcje, dużo ciekawsze niż wizyta na Krupówkach 😉 Dzień kończymy zakupami w Leclercu koło dworca (którego obecnie nie ma) PKP