Za namową kolegi z Technikum zapisaliśmy do tego lokalnego biegu. Mimo obaw czy 11.11 będzie łatwo dojechać na miejscu meldujemy się ze sporym zapasem. Pierwsze co dziwi to lokalizacja miasteczka – przed kościołem. Drugie – długość biegu, miało być 5km wyszło ok 5700m. Jako że pobiegłem mocniej ostatni kilometr (z pięciu) miałem extra 700m padnięcia 😉 Po biegu udajemy się na „ognisko” ile tam było jedzenia…
PS Szymon to zawsze wie z kim się „bratać” dzięki temu stał się posiadaczem wielkiej rampy do fingerboard (mini deskorolki na palce).